Historia kaflarni w Zdunach w latach 1858-1945
Zakaz wykorzystywania materiałów
Kopiowanie, modyfikowanie oraz transmitowanie elektronicznie lub w inny sposób, powielanie, wykorzystywanie i dystrybucja zawartych na stronach zdunskieopowiesci.pl materiałów dozwolona jest wyłącznie za zgodą właściciela. Korzystanie z informacji dostępnych na stronach tego serwisu może się odbywać wyłącznie w sposób zgodny z prawem.
Warunkiem uzyskania zgody na wykorzystanie materiałów, do których prawa autorskie należą do Fundacji Monumenta Poloniae jest przytoczenie ich w niezmienionej postaci wraz z widocznym i wyraźnym oznaczeniem: „Źródło – zdunskieopowiesci.pl” lub innym równoważnym, a jeśli publikacja jest w Internecie – wraz z aktywnym linkiem do strony www.zdunskieopowiesci.pl. Wymaga to jednak każdorazowej zgody autora i Fundacji Monumenta Poloniae.
Niewiele można powiedzieć o losach rodziny, o której słuch zaginął w 1945 roku. Pozostał po nich dom, kaflarnia, trochę archiwaliów, kilka kafli i wspomnień. Nie ma już dziś nikogo, kto znał przedstawicieli tej rodziny osobiście. Zaledwie kilka lat temu zmarł Władysław Rosik (1927 – 2008, nie pozostawiając za sobą potomstwa i dokumentów), dawny pracownik kaflarni i autor „Monografii Zakładu K-3, tj. Kaflarni w Zdunach podległej Krotoszyńskiemu Przedsiębiorstwu CeramikiBudowlanej S.A. w Krotoszynie”, jedynego spisanego źródła dotyczącego tej historii. On to spisał swoje wspomnienia i informacje, zaczerpnięte ponoć od ostatniego właściciela zakładu Gustava Reimanna, w postaci krótkiej monografii, na przykładzie której powstało już wiele artykułów prasowych oraz trzecia część IX rozdziału wspomnianej wcześniej publikacji autorstwa Sławomira Pałasza pt. „Zduny. Szkice z historii miasta i okolic”.
Z racji wojennej zawieruchy wiele szczegółów zostało zatartych i niemożliwych do odtworzenia a informacje wskazane w w/w źródle są cennym, jednakże niepełnym źródłem faktów a które miejscami mogą zostać potraktowane jak legenda. Informacje podane w tej monografii są słusznym kluczem badawczym na podstawie którego przeprowadziłam kwerendę, jednakże w wyniku pieczołowitych poszukiwań udało się pewne fakty wyprostować, wyjaśnić i uszczegółowić.
W związku z tym, poza faktami chronologicznymi przedstawiłam kilka ciekawostek, które miały na celu przybliżenie rodziny Reimannów jako żywych postaci, które poprzez swoją zawodową działalność miały i wciąż mają wpływ na współczesnych mieszkańców Zdun i okolic. Odległa historia rodziny oraz najstarszej czynnej kaflarni w Polsce jest wciąż żywa w świadomości dzisiejszych zdunów oraz miłośników historii i tradycyjnego rzemiosła.
Jedno jest pewne, kaflarnia należąca do rodziny Reimannów w Zdunach powstała w 1858 roku, na co wskazuje nagłówek rachunków firmowych zachowanych z lat 1939-1943 roku. Na poniżej przedstawionym dokumencie możemy odnaleźć informację o Fr. Reimannie czyli Friedrichu (Fryderyku lub Frietzie), synu założyciela zakładu oraz ostatnim z właścicieli tj. jego wnuku Gustavie. Znamiennym zapisem jest: GEGRÜNDET 1858 (niem. założone) – wskazujący na datę powstania przedsiębiorstwa na ów rok.
Na podstawie początkowego fragmentu wcześniej wymienionej monografii Władysława Rosika dowiadujemy się o początkach zakładu: „właścicielami była niemiecka, katolicka rodzina Juliusa i Pauliny Reimannów, którzy przybyli do Zdun przed rokiem 1858 z Milicza, gdzie prowadzili warsztat garncarski”. Trudno jednak tę wstępną informację zaakceptować tylko na podstawie tych wspomnień. Według zachowanych historycznych informacji wiemy, iż pierwszym właścicielem zakładu był Wilhelm Reimann. Wskazuje na to zachowany w Archiwum Państwowym w Kaliszu akt zgonu (Sterbeurkunde) z dnia 17 maja 1941 roku dotyczący Friedricha Reimanna, czyli syna założyciela zakładu. Dokument ten zawiera informacje o najważniejszych osobach tego spektaklu, a zostały w nim podane dane ojca: Wilhelma, matki: Pauliny i żony: Klary (niekiedy pisanej Clara).
Wspomniany przez Wł. Rosika Julius Reimann jako legendarny założyciel kaflarni być może miał jakiś udział w powstaniu zakładu czy życiu Wilhelma Reimanna. Jednakże, wszystko co można o nim napisać będzie tylko kolejną hipotezą.
Po pierwsze, przedstawiony powyżej dokument zupełnie wyklucza pochodzenie Reimannów z pobliskiego Milicza (Militsch, dawniej Prusy i Niemcy, dziś woj. dolnośląskie) a potwierdza ich zamieszkanie w Zdunach. Ponadto, poszukując osób o nazwisku Reimann znalazłam kilka nieżyjących postaci pochodzących z bliższych Zdunom miejscowości: Kobylin i Krotoszyn (tereny polskie pod zaborem Prus, obecnie woj. wielkopolskie) a nie znalazłam ich w archiwach dotyczących wspomnianego Milicza, co mogłoby wskazywać na bardziej prawdopodobne pochodzenie przedstawicieli tej rodziny właśnie z tych wielkopolskich miejscowości.
Po drugie, w kontekście wspomnianego (legendarnego jak się okazało) Juliusa, przeprowadzając kwerendę dotyczącą losów tej rodziny trafiłam na informacje o Juliusie Gustavie Otto Reimannie, Niemcu urodzonym w 1823 roku, synu Carla Friedricha Reimanna ze Zdun. Nie mamy żadnych dowodów na jego pochodzenie z pobliskiego Milicza a tym bardziej przynależności do parafii rzymsko-katolickiej, mimo możliwego pochówku na cmentarzu katolickim o czym wspominał Wł. Rosik.
W zachowanym wypisie z ewangelickiej parafii w Zdunach mamy informację o zawarciu aktu małżeńskiego, który odbył się w Zdunach w dniu 20 października 1847 roku pomiędzy wspomnianym 24-letnim Juliusie z 20-letnią Juliane Pauline Schaepe (ur. 1827 r.), córką Johanna Samuela, pochodzącą najprawdopodobniej ze Zdun. W tym miejscu można się zastanowić lub nawet uruchomić wyobraźnię, jednakże nie należy stawiać jakichkolwiek tez, skoro nie mamy pewnych źródeł potwierdzających jakiś związek między Juliusem a Wilhelmem Reimannnami ze Zdun. Może to oczywiście wskazywać na związki rodzinne ze względu na podobny wiek a może nawet na bezpośrednie pokrewieństwo, tj. braterstwo. Być może Carl Friedrich Reimann, ojciec Juliusa, był ojcem Wilhelma. Tego nie wiemy…
Jest także pewna ewentualność, że drugie imię małżonki Juliusa czyli: Pauline (może było używane jako pierwsze imię, co zdarza się dość często) to takie samo imię jak żony Wilhelma, mogło zostać zamienione w przekazywanych ustnie wspomnieniach i mieć wpływ na zawarte w monografii informacje (i połączyć Juliusa z Pauline) a to na wiele, wiele lat przekłamało powszechnie przekazywaną historię kaflarni Reimannów.
Tak więc, dzisiaj mamy pewność co do pierwszych właścicieli kaflarni…Było to niemieckie, ewangelickie małżeństwo Wilhelma i Pauline z domu Obst (być może córka Friedricha, siostra Pauline Christiane Obst 1821-1838 z Krotoszyna) Reimannów pochodzących ze Zdun.
Nie znamy ich dat narodzin a także daty śmierci Pauliny. W trakcie trwania ich małżeństwa (również nie znamy daty ślubu) dorobili się siedmiorga dzieci. Według zachowanego dokumentu notarialnego pochodzącego z 1874 roku pierwszym dzieckiem był …. (nieczytelny napis) urodzony w 26.01.1853 roku. Po nim, kolejno Frietz (Friedrich) urodzony 22.12.1858, Pauline ur. 11.11.1860 (która w roku 1930 jeszcze żyła i pobierała rentę starości w wysokości 10,85 zł od Urzędu Miasta i Gminy Zduny), Anna ur. 02.10.1862, Maria ur. 10.08.1864, Gustav ur. 19.02.1867 i Clara ur. 19.03.1868 roku.
Jak podaje Wł. Rosik najprawdopodobniej przed 1858 rokiem, małżeństwo Reimannów zakupiło lub wybudowało gliniany dom przy ul. Neue Strasse (dzisiejszej ul. Łacnowej nr 37, niegdyś nr 566) w Zdunach, gdzie prowadzili warsztat garncarski. Według zachowanych akt transakcja zakupu domu nastąpiła 28 lipca 1874 roku.
Pierwotnie był to dom parterowy, w którym na poziomie i w pomieszczeniach współczesnego biura i kuchni zakładu prowadzono działalność gospodarczą. Według zachowanych informacji, w tym pierwszym warsztacie produkowano tylko garnki i donice z czerwonej gliny, natomiast nie mamy jakiejkolwiek informacji na temat produkcji kafli piecowych. W późniejszych latach na podwórzu zakładu wybudowano zadaszone pomieszczenie o konstrukcji glinianej, w którym znalazł się pierwszy piec na drewno do wypału wyrobów (brak informacji o tym jak wyglądał i jaką posiadał konstrukcję). Powstałe wyroby były sprzedawane na jarmarkach w Zdunach i w pobliskich miejscowościach, dla przykładu w Miliczu i Kobylinie. Po kilkunastu latach działalności (brak konkretnej daty) warsztat został przeniesiony do nowo wybudowanej formierni z nowym piecem wypałowym na drewno. Od tego czasu pomieszczenia parterowe budynku frontowego stały się domem mieszkalnym dla rodziny Reimannów.
Nie posiadamy żadnych więcej informacji na temat prywatnego życia Wilhelma i Pauline Reimannów oraz ich potomstwa. Wiemy, że małżeństwo wspólnie prowadziło zakład a jednym z pomocników był syn Friedrich (r.1858). Wg cytowanej monografii : „Julius i Paulina zostali pochowani na katolickim cmentarzu w Zdunach (Groby ich już nie istnieją)”. Trudno jednocześnie potwierdzić i zaprzeczyć tej tezie, prawdopodobnym jest jednak fakt, iż Wilhelm zmarł ok. 1900 roku a wtedy warsztat został definitywnie przejęty przez syna Friedricha.
Friedrich Reimann urodził się 22 grudnia 1858 roku. Był drugim z siedmiorga dzieci Wilhelma i Pauline Reimannów. Od 1880 roku wraz z żoną Clarą (Klarą) Julianną z domu Bieder prowadzili zakład garncarski samodzielnie.
Według informacji zaczerpniętych od Wł. Rosika w początkowym okresie ich zarządzania zakładem produkcję stanowiły w dalszym ciągu garnki i doniczki a także pojawiły się pierwsze kafle piecowe. Od 1900 roku (w prawdopodobnym roku śmierci ojca) zaniechano produkcji naczyń glinianych przestawiając się na wytwarzanie kafli piecowych. W tym okresie, podobnie jak za czasów Wilhelma, produkty były sprzedawane na okolicznych jarmarkach m .in. w Zdunach, Sulmierzycach, Krotoszynie i w pobliskich wsiach. Najprawdopodobniej stosując metodę porównawczą do technologii w podobnych zakładach z dawnej epoki oraz w/w wspomnień, „glinę urabiano nogami, ubijając w wielkie stosy, a ucinając następnie drutem, wybierano jednocześnie różne zanieczyszczenia znajdujące się w surowcu”. Szkliwa wykorzystywane do produkcji kafli sporządzano w młynku, ręcznie mieszając właściwe składniki. W pierwszym okresie produkowano przede wszystkim kafle białe nawiązując do tendencji „berlińskich” i „miśnieńskich”.
W tym czasie, ze względu na brak miejscowego surowca, glina była sprowadzana z Saksonii z okolic Miśni (Meissen). Ze względu na duże zapotrzebowanie na kafle nastąpił rozwój zakładu, który wymógł na Friedrichu Reimannie zwiększenie zatrudnienia w oparciu o pracowników najemnych i współpracę okolicznych zdunów oraz modernizację i rozbudowę przedsiębiorstwa. Pojawił się także garncarz i zdun na etacie. Prawdopodobnie na przełomie wieków właściciel kaflarni nadbudował nad istniejącym budynkiem murowane piętro, które obecnie stanowi front budynku produkcyjnego. Ponadto pojawił się kolejny piec wypałowy a dawny budynek gliniany stał się obiektem murowanym z cegły.
Małżeństwo Klary i Friedricha Reimannów posiadało troje dzieci: wspomnianego Gustava (nie jest dotąd znana data urodzin i śmierci!), mechanika Roberta Reimanna (brak sprawdzonej daty urodzin i śmierci) oraz Marie (Marja/Maria) Schubert (brak sprawdzonej daty urodzin i śmierci) z domu Reimann. Według ustalonych informacji Robert i Maria (być może po wyjściu za mąż) wyprowadzili się do miejscowości Emden w północno-zachodnich Niemczech, w kraju związkowym Dolna Saksonia.
Badając wszelkie dostępne źródła w poszukiwaniu żyjących potomków Friedricha Reimanna, także w miejscowości Emden wirtualnie natknęłam się na nagrobki Roberta Reimanna czyli potencjalnego syna Friedricha oraz jego prawdopodobnych synów : Friedricha zm. 06.11.1926 oraz Carla . Jeśli Robert Reimann (1896-1977) był synem 38-letniego Friedricha to jego grób znajduje się na cmentarzu Emden-Bolardusfriedhof. Jeśli to pomyłka, to trop okazał się fałszywy. Niestety, nie znalazłam żadnych śladów dotyczących Marii Schubert a także jej córki Liesbeth Kaysser z domu Schubert (tak się nazywała w 1941 r.).
3 lipca 1926 roku w wieku 65 lat w obecności syna Gustava zmarła matka Klara Reimann. Najprawdopodobniej, od tego czasu Friedrich przeszedł na emeryturę a zakładem zaczął zarządzać syn Gustav, choć firma wciąż należała do Friedricha Reimanna, Dowodem na to są zachowane rachunki firmowe, gdzie w nagłówkach pochodzących z okresu polskiego 1918 – 1939 i okupacyjnego 1939-1945 znajduje się wzmianka : Fr. Reimann, czyli Friedrich, który zmarł 8 grudnia 1940 roku w wieku 82 lat i został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Zdunach. Nagrobki Friedricha i jego żony Klary Reimannów nie zachowały się do naszych czasów.
Ostatnim niemieckim właścicielem kaflarni, od 1940 (wg rejestracji firmy od 1942) roku, był Gustav Reimann, który już za życia ojca samodzielnie prowadził zakład. Interesującym jest fakt, że o nim wiemy najmniej.
Nie znamy jego daty narodzin ani śmierci. Jednakże, z zachowanej korespondencji, rachunków i fotografii poznajemy jego rodzinę.
Żoną Gustava była Dorothea (niestety nie znamy daty narodzin i śmierci a także jej nazwiska panieńskiego i pochodzenia).
Dotychczas, według legendy Gustav wraz z Dorotheą posiadali trzy córki, z których każda zmarła bezpotomnie. Żaden z dokumentów nie potwierdza tego założenia. Według najdokładniejszej kwerendy udało się odnaleźć potwierdzenie posiadania dwojga dzieci, w tym starszej Elisabeth i młodszego Joachima. Również nie znamy ich daty narodzin ani śmierci. Wiemy tylko, że tuż przed wojną oboje uczęszczali do Schillergymnasium w Poznaniu, ponadto Joachim mieszkał w internacie Paulinum a Elisabeth przebywała na stancji w Gust. Ad. Frauenverein w Poznaniu.
Na podstawie archiwalnych fotografii zachowanych w domu rodzinnym Reimannów można wywnioskować, że syn Joachim podczas działań wojennych był żołnierzem. Nie wiemy dokładnie co się z nim działo podczas wojny. Czy przeżył? Czy zginął?
Szukając jakichkolwiek informacji natknęłam się na stronę internetową www.volksbund.de, na której można odnaleźć zabitych lub zaginionych żołnierzy niemieckich. Na trzy odnalezione frazy „Joachim Reimann” tylko jedna zdaje się być dosyć prawdopodobna i pasować do naszego poszukiwanego, ponieważ nie znając daty i miejsca narodzin, wiemy że Joachim uczył się w szkole w Poznaniu i być może tam został zmobilizowany. Tam też po śmierci mogły trafić jego zwłoki.
Joachim Reimann (bez miejsca urodzenia) 24.09.1924-01.02.1945 zginął w obronie Bytomia Odrzańskiego k/Głogowa, pochowany w Poznaniu.
A może było jeszcze inaczej? Mundur ze zdjęcia z lat 1941 i 1942 wskazuje na stopień starszego szeregowego i jego przydział do Deutsches Afrikakorps… czyżby walczył lub zginął w Afryce?
To tylko czysta hipoteza, jednakże po 1945 roku ślad po rodzinie Reimannów ze Zdun ostatecznie zaginął…
Nic także nie zachowało na temat Elisabeth, córki Gustava i Dorothei Reimannów. Według krążących informacji jeszcze kilkanaście lat temu korespondowała ona z Władysławem Rosikiem. Ponoć zmarła bezpotomnie, podobnie jak Władysław Rosik, zabierając wszelkie rodzinne tajemnice do grobu. Ostatnia wzmianka dotycząca jej osoby pochodzi z 15 lutego 1943 roku i dotyczy salda na jej rachunku bankowym.
Kolejna kwestia to sam Gustav Reimann…. Praktycznie nic nie wiemy o jego życiu prywatnym. Na podstawie zachowanych dokumentów z lat 1938-1943 odnajdujemy tylko szczątkowe informacje…
Według Księgi Wieczystej Tom 32 wykaz L. 1358 prowadzonej przez Sąd Grodzki w Krotoszynie firma Gustava Reimanna wraz z domem i budynkami gospodarczymi przy ul. Łacnowej 37 w Zdunach obejmowała 22 ary i 70m² powierzchni o wartości 35 000 marek niemieckich (Reichs Mark).
Gustav Reimann najprawdopodobniej jeździł samochodem Audi Auto Union DKW F7 Limousine o tablicy rejestracyjnej A 66-037.
Pod koniec II wojny światowej, gdy niemieckie wojska zaczęły przegrywać z sowiecką ofensywą, dla Gustava (pozytywnie ocenianego przez Polaków) nastały trudne czasy związane z niepewnością i niebezpieczeństwem. Jak czytamy u Wł. Rosika „Gustav Reimann opuścił zakład 20 stycznia 1945 roku i wraz z żoną i rodziną uciekł do Niemiec. W tym dniu dokonał wypłaty wszystkim pracownikom za wykonaną pracę- jako jedyny pracodawca w Zdunach. Tak zakończyło się trzypokoleniowe kierowanie zakładem przez Reimannów: Juliusa (Wilhelma – przyp. aut.), Friedricha i Gustava.
Co było dalej? Tego nie wiemy. Tydzień później, 27 stycznia (cyt. Już 20 stycznia Niemców praktycznie nie było), do Zdun Wkroczyły wojska Armii Czerwonej…
Więcej wiemy o samej kaflarni, jej rozwoju, współpracownikach, dostawcach i wszelkich partnerach. Wiadomo, że w stosunku do Gustava Reimanna, używano tytułów : Fabrikant (czyli fabrykant), Kachelfabrikant (czyli producent kafli) i Töpfermeister (czyli mistrz garncarski, ale też zduński).
Potwierdzają to nagłówki listów, ofert i rachunków, kierowanych do niego z lat 1938-1943. Nie ma też żadnych wątpliwości, że umiejętność zawodu garncarskiego i zduńskiego, przejął od ojca, jak ten podobnie od swojego.
Według wspomnień Wł. Rosika, Gustav Reimann, już od 1926 roku (po śmierci matki), samodzielnie prowadził zakład, który ostatecznie przejął tytułem spadku po śmierci ojca, w dniu 8 grudnia 1940 roku. Nastąpiło to, według formalnej procedury w latach 1941-1942.
Rejestracji firmy Gustava, dokonano w Ostrowie Wielkopolskim (niem. Ostrowo, 1939-1945), a potwierdzono ją, u notariusza w Krotoszynie (niem. Krotoschin, 1939-1945) i w Industrie- und Handelskammer, w Poznaniu (niem. Posen, 1939-1945). Potwierdzeniem tego, są dwa wycinki z ostrowskich gazet, z dnia 18 czerwca 1942 roku, które służyły, jako ogłoszenie publiczne w/w zmian, obowiązujące od dnia 8 czerwca 1942 roku.
Według Wł. Rosika, od czasu prowadzenia zakładu przez Gustava tj. od 1926 roku oraz w wyniku chwilowej koniunktury na rynku i większego zapotrzebowania na zdunowskie wyroby, jego zakład został rozbudowany.
W 1929 roku, dobudowano dzisiejszy piętrowy budynek fabryczny wraz z formiernią. Ponadto, zbudowano glazurownię (szkliwiernię) oraz pomieszczenie na młyny. W tym okresie, zbudowano trzeci piec wypałowy i zakupiono nowoczesny, mały gazowy motor i małą prasę do przerobu gliny oraz ręczną prasę do mechanicznego formowania kafli środkowych. W tym czasie, produkcja kafli, obejmowała około siedemdziesięciu wzorów i kolorów kafli a także parapetników okiennych.
Z tego okresu, zachował się interesujący czterostronicowy dokument, dotyczący przyjęcia na ucznia Ludwika Lisa (pierwszego, powojennego kierownika zakładu) ur. 15.09.1914, celem „wyuczenia go w garncarskim zawodzie”. Praktyka ta, miała trwać od dnia 1 listopada 1929 roku do 3 października 1932 roku.
W 1929 roku, sytuacja kaflarni i całej branży kaflarskiej, była najprawdopodobniej dość korzystna. Jak wskazuje artykuł z „Gazety Szamotulskiej”, w Polsce, funkcjonowało 1390 zakładów zduńskich. Niestety, już wkrótce w 1931 roku, w wyniku kryzysu światowego i ze względu na brak zamówień, zakład Gustava Reimanna, na jakiś czas wstrzymał produkcję i zatrudnienie.
Jak możemy dowiedzieć się z „Gazety Szamotulskiej”, podobna sytuacja była w całej Wielkopolsce: „Wskutek (…) niesprzyjających zmian, rynek pracy dla rzemiosła zduńskiego, doznaje coraz częstszego kurczenia się. Prace z zakresu tego zawodu, ograniczyły się li tylko do napraw starych pieców. Jednak i w tym wypadku posługiwano się taniemi siłami niefachowemi, na niekorzyść rzemiosła legalnego. Większe zatrudnienie dało się zanotować w sezonie zimowym. Spadek zatrudnienia w roku 1933, w porównaniu z rokiem poprzednim, jest znaczny, bo wynoszący 50%”.
Poprawa sytuacji gospodarczej, nastąpiła dopiero w 1935 roku. W kaflarni, poza Gustavem Reimannem, pracowało 12 osób. Wynagrodzenie czeladników wynosiło do 50 złotych tygodniowo a robotnicy zarabiali od 18 do 24 złotych.
Kolejne problemy przyszły w krótce, w 1936 roku. Wskutek silnej konkurencji pobliskich kaflarni: Paula Adascha i Otto Burckerta z Krotoszyna, Oskara Kurzbacha z Ostrowa Wlkp. i Karla Nier’sa z Ostrzeszowa oraz nowej, powstałej na przełomie 1935/36 roku, dużej kaflarni należącej do Tomasza Stasierskiego z Ostrzeszowa, znacznie pogorszyła się sytuacja materialna pracowników. Doszło do ogólnych strajków pracowników w/w kaflarni, zorganizowanych przez ostrowski oddział Związku Robotników i Rzemieślników Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. O wydarzeniach informowało czasopismo „Obrona Ludu. Organ Narodowego Ruchu Robotniczego”, z dnia 18 lutego 1936 roku, w którym możemy zapoznać się ze stanowiskiem strajkujących.
Podobnie było całej Polsce, o czym wspominały gazety z różnych rejonów kraju oraz w kaflarni w Zdunach, w której strajk nastąpił 10 lutego 1936 roku.
W kaflarniach należących do niemieckich właścicieli, pracownicy zarabiali od 20 do 40 złotych tygodniowo, a u Tomasza Stasierskiego w Ostrzeszowie, od 6 do 12 złotych, w wyniku czego inne kaflarnie stanęły na krawędzi bankructwa. Wpłynęło to, na nastroje i obniżenie zarobków pracowników w Zdunach, o około 30%. Jak jednak czytamy w monografii Wł. Rosika, sytuacja ta, została dość szybko opanowana i w zakładzie Reimannów, nastąpił powrót do normalnego funkcjonowania.
Dowodem na to, jest 330 Obwieszczenie Ministra Opieki Społecznej, z dnia 28 marca 1936 roku, w którym, odnajdujmy treść podania o nadanie umowy zbiorowej, z dnia 19 lutego 1936 roku, dla przemysłu kaflarskiego, mocy powszechnie obowiązującej na terenie powiatu ostrowskiego, krotoszyńskiego i kępińskiego, w województwie poznańskim. W treści, możemy przeczytać, iż wymienione firmy, ustaliły minimalne stawki zarobkowe oraz płace dniówkowe i akordowe. Wszystkie ustalenia, zostały podpisane przez przedstawicieli firm, w tym przez Teodora Uloka, delegata kaflarzy z zakładu Fr. Reimanna.
Rzemieślnicy reprezentujący branżę zduńską, próbowali przetrwać doprowadzając, do pewnych wspólnych przedsięwzięć i uchwał. Lobbując na rzecz zawodu, dzięki zarządzeniu Ministra Opieki Społecznej we wrześniu 1936 roku, zawarto umowę zbiorową ustalając stawki minimalne za wykonywane usług, o czym wspominała m.in. „Gazeta Wągrowiecka”.
Po tym okresie, jak wskazuje, zachowana korespondencja i archiwalne dokumenty z lat 1938-1943, przedsiębiorstwo funkcjonowało bardzo dobrze i się rozwijało. Ciekawostką jest fakt, iż kaflarnia Reimannów nie reklamowała szeroko swoich usług. Przeprowadzona kwerenda lokalnych czasopism i branżowych katalogów, wykazuje tylko pojedyncze wpisy.
Gustav Reimann, ubezpieczał swoje przedsiębiorstwo od pożarów i odpowiedzialności cywilnej. W zachowanych dokumentach, odnaleźliśmy kilkadziesiąt pism, polis i wezwań do zapłaty.
Jak przystało na typowego przedsiębiorcę, nawet sprzed 1945 roku, Gustav Reimann sądził się ze swoimi klientami o zapłatę. W większości przypadków, do 1941 roku jego reprezentantem był poznański adwokat Kazimierz Bandych. Fragmentarycznie zachowała się korespondencja, pozwy, wezwania, nakazy zapłaty i dowody wpłat, które dotyczą przede wszystkim okresu przedwojennego. Ponadto,w kaliskim archiwum, możemy znaleźć pełną dokumentację sprawy sądowej, przeciwko zdunowi Petruli z Jarocina.
Na podstawie zachowanych dokumentów przygotowaliśmy krótkie zestawienie osób i spraw dotyczących zobowiązań osób fizycznych i firm zduńskich w stosunku do kaflarni Gustava Reimanna. Do dłużników firmy należeli: Kamrowscy z Orłowa Morskiego (Czerska), ks., M. Dąbrowscy, W. Szymala z Tczewa, Socha z Wejherowa, wspomniany Stanisław Petrula z Jarocina i F. Lindel. Przedsiębiorstwo budowy pieców kaflanych z Chorzowa.
Wiadomo, iż okres drugiej wojny światowej był czasem wielkich zmian w kaflarni. Już pod koniec lat trzydziestych, rozpoczęto pewne remonty a od roku 1940, nastąpił okres poważnej modernizacji zakładu. Jeszcze w 1938 roku, prace malarskie (poza formami kaflowymi) wykonywał M. Liszkowski, mistrz malarski z Krotoszyna. Na początku 1940 roku, przebudowano jeden z pieców półmuflowych na pełnomuflowy, opalany węglem i brykietami, gdzie ogień nie miał bezpośredniego kontaktu z wypalanym materiałem. Zbudowano drugi komin, dobudowano halę maszyn i maszynownię.
Ponadto, zamontowano nowoczesne jak na tamte czasy, automatyczne maszyny typu Reismann, pochodzące z Halle a/d Saale (Niemcy), do przerobu masy produkcyjnej, ustawiono duży motor gazowy i zainstalowano instalację elektryczną z dwóch własnych prądnic. Z tego okresu zachowało się kilkanaście rachunków wskazujących na zakres modernizacji zakładu.
W 1942 roku, firma kamieniarska Gustava & Adolfa Tohna z Krotoszyna, ułożyła płyty chodnikowe i kostkę brukową.
W tym okresie, za bezpieczeństwo i szczelność kominów odpowiadał mistrz kominiarski Eugen Thumm z Kobylina.
Firma Kurta Rischnera z Freyhan (Cieszków), wykonywała usługi związane z instalacjami hydraulicznymi i kanalizacją.
Instalacja gazowa, została wykonana przez Stadtwerwaltung Zduny Gazwerk (Miejska Gazownia w Zdunach).
Usługi szklarskie wykonywała firma Josefa Borowskiego ze Zdun.
Z hurtowni Wilhelma Berneckera Baugeschäft, Dampfsäge- u. Hobelwerk ze Zdun, pochodziły praktycznie wszystkie materiały budowlane, wykorzystane podczas modernizacji obiektów.
Do czasów współczesnych, zachowały się wszystkie plany dotyczące obiektów kaflarni. To cenny materiał, który przedstawia zakład w szczytowym momencie produkcji. Nie mamy jednakże pewności, czy rzuty pochodzą z okresu przedwojennego.
Interesującym jest fakt, że z całego okresu przedwojennego, udało się odnaleźć oryginalne dokumenty, wyłącznie z lat 1938-43. Nie mamy też pewności, czy są kompletne. Nie wiemy też, czy inne (w tym wcześniejsze i późniejsze) uległy zniszczeniu bądź spaleniu, czy też te zachowane zostały zapomniane lub zagubione.
Do najcenniejszych dokumentów, należy lista imienna pracowników młodocianych, założona w dniu 8 sierpnia 1926 roku, obejmująca siedmiu pracowników oraz pracowników dorosłych, prowadzona od 3 grudnia 1929 roku. Poznajemy z niej wszystkich pracowników kaflarni.
Z dokumentów, dowiadujemy się o tym, iż w okresie od 1941 do 1945 roku, kaflarnia Gustava Reimanna zatrudniała 27 osób.
W dniach od 4 lipca do 7 października 1933 roku, Gustav Reimann podjął się przebudowy domu mieszkalnego, dobudowując do istniejącego budynku kondygnację i piętrową oficynę, doprowadzając obiekt do wyglądu współczesnego.
Jak przystało na nowoczesnych, współczesnych sobie przedsiębiorców, Friedrich i Gustav Reimannowie, należeli do różnych organizacji i związków zawodowych, dzięki którym mieli możliwość śledzić na bieżąco konkurencję, zdobywać nowe znajomości lub po prostu być zrzeszonym dla prestiżu.
W okresie przedwojennym, nawiązując do tradycji, Reimannowie należeli do Cechu Zduńsko-garncarskiego w Ostrowie Wielkopolskim oraz do innych zrzeszeń zawodowych jak:Izba Przemysłowo-Handlowa w Poznaniu oraz Związek Obrony Przemysłu Polskiego. Do najważniejszej organizacji (w czasach okupacji niemieckiej) kaflarnia należała do Verband Deutscher Kachelofenfabrikanten E.V. czyli do Stowarzyszenia Niemieckich Producentów Kafli i Pieców, w której Gustav Reimann podlegał pod region śląski.
Prawdopodobnym wydaje się, że kaflarnia Reimannów, także świadczyła usługi zduńskie, wykorzystując do tego zatrudnionych we własnym zakładzie zdunów.
Ponadto, na podstawie zachowanych dokumentów, udało się przeprowadzić kwerendę dotyczącą firm współpracujących, zakładów zduńskich jako odbiorców kafli oraz partnerów w zakresie dostaw gliny, form, glejty itp. Jest to ciekawy rejestr, bowiem dotyczy firm, sprzed kilkudziesięciu lat, gdy zduństwo i kaflarstwo były jeszcze w szczytowej fazie.
Ze względu na znikomość materiałów archiwalnych, nie potrafimy wykazać różnic w funkcjonowaniu kaflarni, w aspekcie finansowym, w okresie przedwojennym i wojennym. Dość łatwo natomiast, daje się zauważyć „przesunięcie” w okresie wojny, w kierunku niemieckich partnerów lub osób narodowości niemieckiej, które przejęły dawne polskie przedsiębiorstwa. Jednym z przykładów, w przypadku na przykład zakupu gliny, jest zmiana partnera żydowskiego pochodzenia, czyli przedsiębiorcy Józefa Glebtucha z Wąchocka (niewykluczone że zamordowanego przez okupantów), na firmy pochodzące z Saksonii, z okolic Miśni.
Kaflarnia Friedricha i Gustava Reimannów, miała silną pozycję na lokalnym wielkopolskim rynku. Odbiorcami kafli, poza z pewnością indywidualnymi klientami, byli zduni m.in. z Poznania, Kalisza, Leszna, Szamotuł, Śremu, Gostynia, Kcyni, Zbąszynia, Jarocina, Kobylina, Koźmina, Śmigla, Chodzieży, Krobi, Pleszewa, Grodziska Wlkp.
Jej produkcja, trafiała też w głąb Niemiec, m.in. do Hannoveru, Lipska, Forst Laulitz i Untersbach k/Norynbergii oraz na Górny Śląsk do Chorzowa, na dolny Śląsk do Opola i do centralnej Polski m.in. do Bydgoszczy, Inowrocławia, Ciechocinka i Łodzi.
Partnerami biznesowymi Gustava Reimanna, były sąsiednie kaflarnie z Krotoszyna i Ostrowa Wlkp.. Trudno dziś powiedzieć czy właścicieli łączyły prywatne więzi, czy też znajomość z okresu kryzysu kaflarzy z 1936 roku, gdzie stanowili jedną siłę. Być może, była to współpraca handlowa lub okolicznościowa pomoc, w przypadku gdy „na szybko” czegoś zabrakło. Innym partnerem, była potężna kaflarnia z Velten k/Berlina posiadająca przedstawicieli w kilku niemieckich miastach, z którą Reimannów łączyły interesy w zakresie szkliw do kafli.
Interesującą dziedziną gospodarki bezpośrednio związaną z branżą zduńską i budową pieców oraz trzonów kaflowych, było istnienie wyspecjalizowanych przedsiębiorstw, zajmujących się produkcją i sprzedażą niezbędnego asortymentu. Nie sposób przedstawić wszystkich partnerów, zaopatrujących kaflarnię w niezbędne materiały. Mamy pewność, co do przedwojennych dostaw gliny z Wąchocka i Maciejowa, polskiego modelarza form z Krotoszyna, zakupu gipsu alabastrowego do form w hurtowni w Poznaniu, analiz w krakowskim przedsiębiorstwie „Techebu”, dostaw złomu szamotowego z Chodzieży i innych dostawców.
Badając korespondencję z lat wojennych, nasuwa się wniosek, iż był to dobry okres dla zakładu. Praktycznie nie spadło zatrudnienie, rozpoczął się intensywny proces modernizacji zakładu oraz próby z nowymi formami i szkliwami. Współpracowano z dotychczasowymi przedsiębiorstwami, przejętymi przez Niemców jak np. fabryka porcelany z Chodzieży ale również testowano szkliwa i masy z kilku niemieckich, polskich i czeskich przedsiębiorstw. Dla przykładu, glina kaflarska przyjeżdżała z Miśni, Krauschwitz i Oberlausitz, szamot z Wrocławia, kreda z Kalisza, szkliwa z Katowic i Frankfurtu a formy z Jeleniej Góry. Cały ten proces został zatrzymany pod koniec II wojny światowej.
Poza zdunami i indywidualnymi klientami, wyprodukowane kafle były dystrybuowane przez specjalistyczne firmy, oferujące pełen pakiet kafli i okuć do pieców oraz trzonów kuchennych. Niewykluczone również, że rodzina Reimannów, była także klientem przy swoich zleceniach. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż poza Wielkopolską (w tym Poznań, Leszno, Gniezno, Wolsztyn i inne miasta wśród partnerów były firmy z daleka w tym np. Sopotu i Gdańska. Niektóre z poniższych firm świadczyły usługi w zakresie transportu jak np. Baumigro z Gdańska.
Żeby można było korzystać ze zbudowanych kuchni, pieców kaflowych i kominków a także z pieców centralnego ogrzewania niezbędny był opał. Podobnie jak dzisiaj, tak w przeszłości korzystano z drewna, węgla koksu, brykietu i szczap. Popularnym opałem był również torf i antracyt. Węgiel i koks był tylko i wyłącznie do kupna w wyspecjalizowanych składach.
Opał przywożono furmankami, pociągiem ale również można było go również odebrać osobiście. Niekiedy przeprowadzano przetargi, licytacje oraz wyprzedaże całego składu. W przypadku drewna można było się w nie zaopatrzyć bezpośrednio w leśnictwach i nadleśnictwach a sprzedaż prowadzono w formie bezpośredniej lub podczas licytacji.
Żeby można było wyprodukować oferowane kafle piecowe zakład ceramiczny potrzebował opału. Kaflarnia Reimannów zaopatrywała się w kilku miejscach, dla przykładu szczapy drewniane kupowano w pobliskim Baszkowie lub Sulmierzycach, węgiel przyjeżdżał niekiedy z daleka.
Interesującym jest również fakt, że w okolicach Zdun i Krotoszyna, zachowała się bliżej nieokreślona liczba pieców i kominków, wykonanych w kaflarni Reimannów. Dowodem na to jest przeprowadzona kwerenda dworu w miejscowości Ustków koło Krotoszyna, w którym zachowało się pięć zabytkowych i nieprzebudowanych okazów. Także w samej kaflarni, na piętrze budynku mieszkalnego, mimo iż zdewaloryzowany współczesnymi kaflami wyczystkowymi, zachował się jedyny oryginalny piec z kaflarni Reimannów.
O jakości zdunowskich produktów, możemy się naocznie przekonać, odwiedzając muzealną kolekcji kafli, należącą do Jarosława Ciądra, przy ul. Wrocławskiej 4, w Zdunach. Na prywatnej ekspozycji znajduje się kilka oryginalnych dawnych form kaflarskich, które świadczą o potencjale dawnego zakładu. Ponadto, w zbiorach, znajduje się pięć odcisków tuszowych, w tym trzech pieców o numerach 57, 58 i 59 oraz dwóch kafli ozdobnych (numery 1-10 i 13-23), przedstawiających ofertę kaflarni oraz kafle, cokoły i oryginalna popielniczka sygnowana Fr. Reimann – OfenFabrik (z drugiej strony Zduny Warthegau). Należy nadmienić w tym miejscu, że poza produkcją kafli, zakład Gustava Reimanna, świadczył także usługi zduńskie oraz sprzedawał gotowe komplety kafli, z czego w kolekcji Jarosława Ciądra zachowały się dwie karty produktowe, z numerami 67 i 69. Wspomniane muzeum, jest wzbogacone oryginalnym biurkiem i fotelem oraz maszyną do pisania i dziurkaczem, należącym niegdyś do Gustava Reimanna.
To tyle, co na dziś możemy opowiedzieć o tej wyjątkowej manufakturze rodziny Reimannów ze Zdun. Nasza kwerenda nie odpowiada na wszystkie pytania ale pokazuje środowisko zawodowe w pełnej krasie. Kaflarnia Gustava Reimanna była nowoczesnymi i prężnym ośrodkiem przemysłowym. Czasy II wojny światowej przerwały to pasmo i jak dla ofiar, tak i tych którzy przeżyli stały się nieodwracalną traumą i zmianą. Po 1945 roku, kaflarnia dalej funkcjonowała ale nigdy nie osiągnęła poziomu z czasów prosperity ostatniego przedstawiciela Reimannów w Zdunach.
Archiwalne fotografie: