Historia krakowskich zdunów podczas II wojny światowej we wspomnieniach Juliusza Kostysza
Od chwili wkroczenia tych zbirów i bandytów, że ich tak śmiem nazwać tych paskudnych niemców w jednej chwili życie zamarło zmiejsca wszystko opanowali w nieludzki sposób mentalnie pozakładali nam kagańce i wszystko zabierali jak swoje to samo też zrobili z naszymi Cechami i w pierwszym rzędzie odebrali nam majątek w prawdzie był on skromny, ale był następnie kazali pochować wszystkie księgi wszystkie akta nawet pieczęć Cechową niepozwolili się bez ich pozwolenia schodzić i pracować nad zawodem wszystko od nich zależało palcem nie wolno było ruszyć pod każdym względem i trzeba było być usłużnym i posłusznym bez wyjątku, w prowadzali różne metody najrozmajtsze np. biura kontrolne w sprawie cen rachunków za wykonywane roboty straszenie zamykaniem mistrza czy przedsiębiorce do aresztu a nawet do kryminału na Montelupich człowiek żył pod groźbą stale przed tymi złoczyńcami i lękał się na każdym kroku, my jednak rąk nie opóścili i zawód swój i urzędy Cechowe sprawowali mimo ich zagrażań. A kto by się spodziewał, że to taki okres czasu będzie można to wszystko przeżyć i wytrwać na tym posterunku każdego znas, w pierwszej chwili zdawało się, że może rok najwyżej półtora do dwóch lat, a tu z górą 5 i pól roku w prost nie do uwierzenia i ktokolwiek by się odważył zapytać coście zrobili w tym okresie okupacyjnym to bym mu odpowiedział właśnie ten protokół.
- Przeprowadziliśmy kurs czeladniczy, kurs mistrzowski w dodatku kurs konstrukcji niemieckiej urządzeń kanałów poziomych w prost narzuconym nam albowiem tego rodzaju konstrukcji myśmy w naszym zawodzie wykonywali dużo w cześniej bo w roku 1908 i właśnie ta rzecz została zmiejsca wyrugowana i wykonywaliśmy sposobem jakich my się nauczyli od przodków naszych tej. zupełnie doskonałej konstrukcji, która jest najodpowiedniejsza i najpraktyczniejsza nie zawodząca, ale musi się ją dobrze z konstruować.
- Przeprowadziliśmy szereg egzaminów tak czeladniczych jak i mistrzowskich bo zgórą po nad pięćdziesięciu kandydatów były wypadki, że się gości aprobowało bo nie potrafili się wywiązać doskonale przy egzaminie tem samem nie można było przepuścić mimo nie złej woli ze strony komisji egzaminacyjnej jesteśmy z czystem sumieniem. W roku 1943 nakazali nam nam tworzyć zespoły także to kosztowało trochę pracy jednak nie doszło do skutku nie potrafili ująć tego, a jednak musiało się wszystko robić co nam nakazywali. Jedna słuszna, ale przytem przykra w zmianka co się tyczy z ich strony co trzeba im przyznać, że byli organizatorami pod każdym względem i w każdej gałęzi np. gdy się na dobre zagospodarowali i ujęli całą klikę rzemiosła to jeszcze nie byli wtem wypadku pewni czy są już wszyscy w ich rękach przeprowadzeni ewidencyjnie dali nakaz w roku 1940, aby wszyscy wykonujący zawód swój zgłosili się niezwłocznie do Izby Rzemieślniczej celem rejestrowania się, aby mieć tą pewność w przeciwnym bowiem razie jeśli ktoś pominie tą rzecz a dołapią to nie dość że, będzie karany, ale groziło mu odebraniem karty rzemieślniczej, musimy sobie przypomnieć, że ta sprawa przed wojną była tak w naszym, tak i w innych zawodach pod względem przymusowości należenia do Cechów bardzo z gangrenowana nie było zrozumienia wręcz przeciwnie lekceważąc i trzeba było dopiero Niemca zbira krwiożercego, który bez pardonu dał nakaz zwykły i momentalnie każdy przychodził jak piesek młody na dwóch łapkach, to było naprawdę bardzo przykre dla nas którzy te rzeczy napiętnowali i nie byli wstanie dokonać, ale zauważa się, że nie było tego bata jaki powinien na terenie Cechu być twierdzę, że za to nie jest odpowiedzialny z nas nikt samo poczucie organizacyjne mówi za siebie i dlatego tak wszystko, że tak powiem kulało. Zawsze pod względem były spory w Cechu i stale się wypowiadano w ten sposób jak, który z członków nie chciał płacić w kładek, czy też lekceważył wszelkie zebrania to wyrażał się w ten sposób nie właściwy poco będę należał cóż to mi Cech daje itd. itd. Kończąc te wywody muszę zaapelować do wszystkich byłych członków naszego Cechu istniejącego już z górą 500 lat, aby w przyszłości było u wszystkich jednolite zrozumienie pod każdem względem i pod przysięgą, że nigdy się nie wyprze swego zawodu i będzie zawsze członkiem Cechu gorliwym i będzie się zachowywał i słuchał naprawdę rzeczy dla niego wytycznych mu przez Przewodników Cechowych.
Źródło: Kostysz J., Cech zdunów i garncarzy w czasie okupacji hitlerowskiej] (maszynopis); – zasoby Archiwum Państwowego w Krakowie, Materiały do historii kaflarstwa