Opowieść sprzed lat… – 1878 r.
„Jedną z najdawniejszych gałęzi przemysłu domowego, bo sięgającą pierwszych epok bytu człowieka na ziemi i związaną ściśle z codziennemi potrzebami, jest garncarstwo, które pomimo ogólnego postępu w rozwoju przemysłu, pomimo usiłowań, aby pewien dany przedmiot zastąpić materjałem innego rodzaju, jak doświadczenie nas przekonuje, nie tylko nie dało się usunąć na drugi plan, lecz przeciwnie, coraz nowe, zdobywa zastosowanie. „
—————————————————————————————————————————————–
„W roku 1858 znalazłem w pobliżu ruin Zamku Ogrodzieńca w powiecie olkuskim nawet ślady osady, gdzie wypalano kafle 0 różnobarwnej polewie i z bogatą ornamentyką, do pieców zamkowych; a ze się nie myliłem, miałem sposobność porównać czerepy, jakie z rumowiska w zamku wydobyłem. Drugi taki dowód mam również z ziemi olkuskiej z Potoka Złotego, dawnej siedziby Pilawitow Potockich – (dzisiaj własność hrabianki Marji Krasinskiej, córki. po wieszczu s. p. Zygmuncie). Otóż, w Potoku Złotym spalił się zamek w 1832 r., w którym z pierwszych lat młodości mej pamiętam prześliczne piece kaflowe, a szczególniej wykładane płaskiemi tafelkami z białą porcelanową polewą, pokryte malowidłami niebieskiego lub fioletowego koloru. A na okół zamku resztki slupów murowanych, na których stały znacznych rozmiarów wazony, zakończone piramidalnie owocami i kwiatami z bardzo ładną polewą.
Gdy w r.1858 przywiozłem zebrane czerepy z zamku w Ogrodzieńcu, zobaczył u mnie starzec takowe, włościanin blisko stuletni, nazwiskiem Białas, który pomimo tak posuniętego wieku zachował zupełną przytomność umysłu i służył za posłańca nawet 0 kilkanaście mil. Białas odznaczający się wysokim wzrostem, służył w zamku potockim w swej młodości za hajduka. Od niego się dowiedziałem, ze kmieć w dobrach tych, który się nazywa Garncarz, w rzeczy samej jest prawnukiem Garncarza – który za pamięci Białasa robił kafle i wazony przeze mnie wspomniane do zamku w Potoku, a malowat takowe syn kmiecia, którego kazano wyuczyć za granicą. Kilka z tych tafelek posiadałem, i odznaczały się wybornem wypaleniem polewy, jako tez poprawnym, śmiałym rysunkiem scen myśliwskich i sielskich.
Takiemi tafelkami wykładano nietylko piece – ale i ściany komnat: Kronika miasta Lwowa przytacza, ze król Michał Wiśniowiecki idąc w r. 1673 na Turków pod Buczacz, zmarł we Lwowie w domu, gdzie dziś drukarnia Poremby, w komnacie, której całe ściany były wyłożone różnobarwnemi, wzorzystemi kaflami.”
—————————————————————————————————————————————–
„Przypatrzmy się po całym kraju naszym piecom; nawet w budowlach większomiastowych, które choruje na naśladownictwo zagranicznego komfortu; – jakżeż te kochane piece wyglądają i jak odpowiadają celowi? Dzisiaj, gdy w każdym innym kraju, mającym pretensję do cywilizacyj, i gdzie człowiek rozmyślnie nie zechce wyrzucać pieniędzy, a co więcej jeszcze warte podkopywać zdrowia, dla tych dobrze zrozumianych warunków, nawet w skromnej chacie wieśniaczej piec kaflowy lub ognisko kuchni takież, nie jest bynajmniej luksusem, ale rzeczą najzwyklejszą.”
—————————————————————————————————————————————–
Wybrane fragmenty z książki:
„O potrzebie rozwoju przemysłu domowego w Galicji”
Jan Nepomucen z Oleksowa Gniewosz
Lwów 1878