Jak palimy w piecu – 1918 r.
Przed napaleniem w piecu należy ruszt przel0tami oraz popielnik dokładnie oczyścić i kawałki niespalonego węgla wybrać do ponownego palenia. Potem przygotowujemy suchą podpałkę drzewną. Nie używamy za grubego węgla, ani torfu. Węgiel rozbijamy ostrożnie, nie wytwarzając miału, na kawałki drobniejsze, drzewo w grubych kawałkach łupiemy na cieńsze: wszystko to w celu powiększenia powierzchni, na której dany materjał będzie się stykał z powietrzem przy paleniu. Podpałkę, której do węgla i torfu wystarczy około 1 uncji, rozpalamy i rozkładamy mniej więcej równomiernie na powierzchni rusztu. Na warstwie przepalonej podpałki umieszczamy materjał opałowy z uwagą, by grubsze kawałki szły od spodu, drobne na wierzch. Inaczej drobne okruchy sypałyby się przez przeloty rusztu do popielnika.
Węgla dąbrowieckiego i donieckiego (o ile się nie koksuje) można włożyć do paleniska od razu całą przeznaczoną ilość, tak samo torfu i drzewa, o ile palenisko dość duże. Należy tylko uważać, by materjały te układać równomiernie grubą warstwą na całej powierzchni rusztu.
Po nałożeniu warstwy opału, drzwiczki paleniska (górne) zamykamy, a popielnikowe (dolne) otwieramy zupełnie. Jeżeli powietrze bardzo huczy w piecu, dowodzi to, że ciąg w kominie jest za silny i należy popielnik trochę przymknąć. W każdym razie powietrze do pieca powinno wchodzić tylko przez popielnik. Drzwiczki paleniskowe mają być szczelnie zamknięte, bo tylko w׳ ten sposób powietrze, zmuszone wchodzić przez ruszt i warstwę leżącego na nim opału, wywołuje energiczne jego spalanie. Jeżeli drzwi górne otwieramy, powietrze bez oporu łatwiej wchodzi do paleniska górą, aniżeli przez ruszt. Do pieca dostaje się trzy lub cztery razy w׳ięcej powietrza, niż trzeba. Nieznaczna ilość jego zużywa się przy spalaniu, reszta zaś obniża tylko temperaturę spalin i jest przyczyną niedostatecznego nagrzania.
Oznaką dobrego spalania jest silne, biaława oświetlenie popielnika. Gorsze palenie pochodzi z dwóch przyczyn: 1) albo jest spowodowane dopływem nadmiernej ilości powietrza przez niedostatecznie zakrytą opałem powierzchnię rusztu; poznajemy je po słabszem, czerwonawym oświetleniu popielnika; 2) albo wywołane zanieczyszczeniem powierzchni rusztu, co poznajemy po braku światła w popielniku.
We 20 — 25-u minut od czasu rozpalenia zawartości pieca oświetlenie popielnika stopniowo słabnie i przybiera odcień czerwonawy. Wówczas otwieramy na chwilę drzwiczki górne, zobaczymy, że warstwa opału jest przeważnie zwęglona w postaci mniejszych lub większych kawałków, które pousuwały się i nie pokrywają całego rusztu. Musimy je pogrzebaczem rozbić i rozłożyć na całą powierzchnię. W parę minut proces palenia jest skończony, wtedy drzwiczki popielnikowe zamykamy i uszczelniamy śrubą.
Przed ostatecznem zamknięciem obojga drzwiczek należy pozostawić na ruszcie warstwę zwęglonego opału. Wtedy otrzymamy gorętsze gazy i lepsze nagrzanie pieca. Przy paleniu torfem lub niektóremi gatunkami węgla widzimy nieraz brak światła w popielniku, co dowodzi złego palenia wskutek zatkania przelotów żużlem lub popiołem. Ruszt należy oczyścić niezwłocznie pogrzebaczem lub łopatką i znów zamknąć górne drzwiczki.
Inaczej postępujemy z miałem węgla donieckiego. Ma on tę własność, że przy wyższej temperaturze koksuje się, t. j. zlewa w jednolitą masę. Wymaga więc tego, by go wkładać do pieca po trochu w częstych małych dawkach i za każdym razem utworzoną powierzchnię koksu lekko rozbijać i rozgarniać po całej powierzchni rusztu. Dobrze jest na przepaloną podpałkę położyć pod miał torfu lub drzewa; wtedy skoksowany węgiel nie przywrze do rusztu. Do miału donieckiego podpałki drzewnej używamy więcej, około 1 1/2 uncji, aby zwęglona przykryła dokładnie ruszt i nie dopuściła sypania miału przez otwory.
Miał doniecki do palenia należy zwilżyć. Na pierwszą dawkę kładziemy go na zwęgloną podpałkę bardzo małą ilość: około 1 uncji, możliwie równomiernie i palenisko zamykamy. Po kilku minutach otwieramy, by rozbić pogrzebaczem i rozciągnąć skoksowaną już warstewkę, i nałożyć nową większą dawkę. Tak postępujemy w dalszym ciągu w odstępach od 5 — 8 minut, aż się wyczerpie ilość przeznaczonego opału (15 uncji), a w piecu utworzy się nastroszona warstwa lekkiego koksu. Pozostawiamy ją do ostatecznego spalenia, równając od czasu do czasu pogrzebaczem. Zamknięcie obojga drzwiczek następuje dopiero wówczas, gdy na ruszcie warstwa rozżarzonego koksu wynosi około 1
cala grubości.
Jeżeli tych przepisów nie zachowamy, t. j. wsypiemy odrazu dużo węgla lub koksu, to będzie się on spalał nieprawidłowo i narazi na większy rozchód opału. Jak to objaśnić? Wysoka, gruba warstwa opału szybko utworzy zbryloną masę, która będzie się spalała od boków i od spodu, a górna warstwa przez nagrzanie bez dostatecznego dopływu powietrza, ulegnie tylko rozkładowi, wytwarzając gazy, które uchodzą do komina przeważnie niespalone, a czasem mogą spowodować rozsadzenie pieca.
Miał doniecki najlepiej palić razem z koksem, rozpalając na podpałce najpierw ten ostatni. Przy paleniu w piecach należy trzymać się tych
wskazówek i ani na chwilę nie odrywać uwagi od tej czynności, jeśli mamy osiągnąć cel właściwy, tj. ciepło, jednocześnie z oszczędnością w opale.
Przy paleniu w piecach należy trzymać się tych wskazówek i ani na chwilę nie odrywać uwagi od tej czynności, jeśli mamy osiągnąć cel właściwy, tj. ciepło, jednocześnie z oszczędnością w opale.
Przy opale pieców kuchennych stosujemy poprzednie wskazówki, przestrzegając czystości rusztu i popielnika i wybierając zwęglony materjał. Inaczej zatkamy przeloty w ruszcie i dopływ powietrza.
Z węglem donieckim zasadniczo postępujemy tak jak przy piecach, dając opał w małych dawkach i rozbijając skoksowaną powierzchnię. Grubość warstwy opału na ruszcie powinna wynosić do 5-u cali, a do płyty powinna pozostawać wolna przestrzeń tej samej wysokości. /
Koks z donieckiego węgla, wybrany z pieców i skropiony wodą, może służyć jako opał do kuchni.
Przestrzegajmy, by na jesieni zacząć przepalać wcześniej biorąc 10 -12 uncji węgla, inaczej mury ziębną i wilgną, a powietrze robi się piwniczne. W zimie, o ile mrozy nie są zbyt silne, nie należy palić codziennie we wszystkich piecach, a opalać parę pieców jednego dnia, parę drugiego, tak, by temperatura była wszędzie równa. Rządna gospodyni, poznawszy mieszkanie, wie, które pokoje są zimniejsze, które cieplejsze, do tego więc stosuje system palenia w tych lub innych piecach.
Ilość węgla do jednego pieca na przeciąg całej zimy wynosi od 6 do 8-u korcy. Do kuchni zależnie od wielkości pieca liczymy od 20 do 40 ty węgla dziennie, do 5־ciu korcy miesięcznie. Drzewa wychodzi prawie dwa razy tyle na wagę. Pamiętajmy kupować zawsze węgiel na wagę, nie na miarę. Korzec węgla = 6 pudom.
Na wsi, a i w mieście przy większem zapotrzebowaniu, wygodnie jest mieć znaczniejszą ilość węgla w piwnicy, skąd służba miejscowa lub za pewną opłatą stróż domu przynosi go do mieszkania w miarę potrzeby i wsypuje do paki w kuchni. Paka powinna być szczelna, dobrze zamykana, a mieścić około 2 korcy t.j. 12 pudów. Piwnicę z węglem zamykajmy na dobrą kłódkę.
Jeśli służba nie jest wypróbowanej uczciwości, pani musi towarzyszyć jej po węgiel do piwnicy. W mieście, o ile taka kontrola jest trudna do wykonania, lepiej kupować węgiel w małych ilościach i trzymać na oku w kuchni w pace. Nową służbę trzeba nauczyć sposobu palenia i wskazać ilość węgla do pieca zależnie od pory i temperatury. Niech służąca parę razy węgiel odważy, to potem i na oko będzie umiała się orjentować. Kontrolujmy uważnie, czy węgiel wystarczył do przewidzianego terminu, w ten sposób ukrócimy rozrzutność, a nie dopuścimy nadużyć.
Naturalnie przy praniu i prasowaniu ilość zużywanego węgla znacznie się powiększa, ale i tu oszczędzić można. Służąca powinna palić tylko pod fajerką, na której gotuje się bielizna w kotle, lub gdzie się grzeją dusze, nie na całym ruszcie. Początkującym gospodyniom radzilibyśmy kupować węgiel po 1 lub 2 korce, aż same się wprawią w ocenę potrzebnej jego ilości i jakości. Do pieców najwięcej nadaje się co do grubości kostka i orzech. Do przerąbywania węgla jest specjalny przyrząd w sklepach żelaznych; do łupania drzewa powinien być w kuchni pieniek, inaczej podłoga się niszczy, a współlokatorom przeszkadza hałas.
Ważną rolę w ogrzewaniu mieszkania gra odpowiednia budowa pieców. Muszą one być tak urządzone,by dobrze ״ciągnęły“, t. j. ułatwiały ruch powietrza. O ile w samej budowie są wady, nie pomoże staranne palenie; piece będą dymiły, a to prawdziwa plaga dla ludzi, mebli, firanek etc. Przytem w wadliwych piecach materjał opałowy nie jest dostatecznie wyzyskany i względnie do ilości i kosztu daje mało ciepła. Czasem, aby poprawić ״ciąg“ w piecu, wystarczy podwyższyć komin, czasem powodem złego działania pieca jest zatkanie kanałów cegłą łub gruzami. Od dobrego pieca wymagamy nie tylko, by materjał opałowy dobrze się w nim spalał, dając jak najwięcej ciepła, ale żeby to ciepło było długotrwałe. Chcąc uniknąć przykrych niespodzianek w zimie, należy w lecie piece wypróbować słomą lub papierem, czy ״ciąg“ w׳ nich jest dobry. Szpary między kaflami trzeba starannie zalepiać, gdyż gazy, wydzielające się z pieca, są bardzo niezdrowe.
Piece żelazne rozgrzewają się prędzej, ale stygną też znacznie prędzej, niż kaflowe.
Prócz pieców, opalanych węglem i drzewem, mamy piecyki naftowe i gazowe, ale jedne i drugie znacznie mniej praktyczne od węglowych. Elektryczność nie daje się rozpowszechnić do ogrzewania mieszkania z powodu wysokiego kosztu.
Źródło: Michalina Ulanicka, Zasady prowadzenia domu, 1918