Lira, kafle i śpiew archaiczny – Kalisz, 12.11.2016 – fotorelacja
12 listopada 2016 roku, w kaliskim Centrum Kultury i Sztuki, odbyło się interesujące wydarzenie z cyklu „Kalendarium Polskie” pt. Lira, kafle i śpiew archaiczny. W sobotni wieczór wystąpili Malwina Paszek w duecie z Tomkiem Grdeniem – lira korbowa i śpiew tradycyjny oraz Jarosław Ciąder i Maciej Burdzy, którzy w trzech blokach tematycznych opowiedzieli o kaflach i piecach kaflowych. Koncert i opowieść, zostały wzbogacone wystawą zabytkowych kafli z kolekcji Jarosława Ciądra i kaflami, współcześnie produkowanymi w pracowni w Zdunach. Poza piękną muzyką i wyjątkowymi głosami, publiczność została uraczona klimatycznie deklamowaną poezją w wykonaniu Jerzego Szukalskiego, której tematem przewodnim były piece…
Poniżej fotorelacja i nieco poezji:
Piec to jest jakby dusza całego domu, całej chałupy. Stawia się go, jak chałupa już gotowa. Podobnie jak w skrzypeczkach, gdzie też na sam koniec duszę skrzaty ustawiają. I nie cieśle piece robią, ale zduni, wędrujący podobnie jak skrzaty i równie mało gadatliwi.
Od pieca ciepło na izbę idzie, tak samo, jak u człeka. Kiedy dusza w nim siedzi, to z nią
i życie, i ciepło. A kiedy uleci, to życia nie ma i chłód wieczny nadchodzi. I podobnie jest z domem. Dlatego nie można ognia zagasić, bo się dom wyziębi. I mało wiele roków przeminie, jak opuszczony i wyziębiony gnić zacznie, podobnie jak trup w ziemi. Dlatego piec jest najważniejszy z całego domu, bo bez niego to by nie chałupa, lecz ledwie nędzna szopa była.
Wit Szostak „Poszarpane granie”
Mam piec
podobny do bramy triumfalnej!
Zabierają mi piec
podobny do bramy triumfalnej!!
Oddajcie mi piec
podobny do bramy triumfalnej!!!
Zabrali.
Została po nim tylko
szara
naga
jama
szara naga jama.
I to mi wystarczy:
szara naga jama
szara naga jama
sza – ra – na – ga – ja – ma
szaranagajama.
Miron Białoszewski
„Ach, gdyby, gdyby nawet piec zabrali…” Moja niewyczerpana oda do radości
z zapisków przy kaflowym piecu…
babcie tak śmiesznie dziergają
koronkowe szale wplatając w nie
przedwojenne wiersze
prawa – lewa druty chodzą jak żołnierze
żołnierzom szale niepotrzebne
babcie dziadkom mruczą coś o
przesiedlonych latach wyrwanych marzeniach
prawa – lewa dziadek zasnął nad gazetą
Wspomnienie
Ich smak pamiętam do dziś.
Powracają wraz z nim wspomnienia zamglone…..
Twoje włosy siwe, zawiązane w kok,
ręce drobne, dobrotliwy wzrok.
Słodki zapach, w kuchni mrok.
Wokół mnie Twój śpiewny głos….
Na białym piecu kaflowym śliwki suszone…
Ich smak pamiętam do dziś.
Powracają wraz z nim wspomnienia zamglone…..
Gdy nuciłaś swe melodie,
śpiewał z Tobą cały świat;
Stary zegar, płomień w piecu, szumiał w dali sad.
Te melodie noszę w sercu, zapach domu, śliwek smak….
Nie ma miejsca już na smutek, nie ma miejsca już na strach…