O krakowskim kaflarstwie w 1867 roku…
Do niedawnych jeszcze czasów, szczególniej po większych miastach szedł w parze z garncarstwem wyrób kafli i stawianie pieców kaflowych, niemniej wyrób dachówek do pokrycia dachu przydatnych.
Kaflarstwo po rozwinięciu się sztuki garncarskiej, żywiło niegdyś niemało wyrobników, i również jak garncarstwo w wieku X V i X V I we Włoszech, rozwinęło się do wielkiego stopnia doskonałości. Szczególnie polewa kafli, czyli nadawanie jej rozmaitych farb metalicznych lub sztucznych płaskorzeźb, czyniły je mniej lub więcej szacownemi. (…)Stawianie olbrzymich pieców po komnatach zamkowych, jak również i po małych domach mieszczańskich było do końca zeszłego wieku jeszcze ogólnie prawie używanem ; wszelakoż coraz więcej czuć się dający brak paliwa, jaki do podobnego pieca był potrzebny , zniewolił właścicieli domów do zastąpienia ich mniejszemi piecami z gliny lub kamienia. Na początku naszego wieku, razem z zaprowadzeniem w Galicji wielu fabryk żelaznych, po części dotąd jeszcze istniejących, rozszerzyło się także używanie pieców z lanego żelaza. Kaflarstwo więc temi czasy stało się już u nas jakby nowością. Ośmielam się jednak przypomnieć ten przemysł, kwitnący w innych krajach, szczególniej w Belgji. Dziś nie stawiają tam już przedwiekowych olbrzymów, lecz obmyślano stosowną konstrukcję dla pieców kaflowych, ażeby oszczędzeniem paliwa i trwalszem ciepłem odpowiadały swemu zadaniu.
W Warszawie istnieje kilka fabryk kaflowych, których wyroby daleko w głąb Rosji wywożą, gdyż tam dotąd nie porzucono kaflowych pieców. Dowodem tego jest urzędowy wykaz brodzkiej komory celnej, przez którą rocznie 460 do 500 cetnarów tych wyrobów z Czech i Morawy przechodzi. (W Krakowie posiadamy garncarzy wyrabiających piece kaflowe, powszechnie w miejscu i okolicy używane. Inaczej się ma z wyrobem kafli i pieców, któremi dawniej szczyciliśmy się po zamkach, pałacach i klasztorach — piecach ogromnych z kolorowych kafli stawianych. Wszystko to tak ja k dachówka (gąsiory), jak kamienne kufle i inne naczynia, szło do nas z Gdańska, a zabierały z sobą powracające galary, co odwiozły tamże zboże polskie; — wszakże w Krakowie nie było cechu kaflarzy, a było ich tyle innych.
Źródło: Gazeta Przemysłowa, nr 59, 1867