maciekburdzy@gmail.com

Zduńskie opowieści to serwis o kaflach, piecach i kominkach. Przedstawia dawne urządzenia grzewcze. Pokazuje zdjęcia, ciekawostki historyczne, rysunki, własne i cudze artykuły oraz odkrycia i wspomnienia. Zawiera i informuje o wydarzeniach z branży zduńskiej oraz wystawach muzealnych. Wywołuje uczucia od melancholii po uśmiech. Buduje zamiłowanie do dawnych rzeczy, które przeminęły oraz promuje kulturę ognia.

Piec – sentymentalne spostrzeżenia z 1916 roku…

Posted On 05 lis 2013
Comment: Off

     Obecna generacya myśli pewnie z uczuciem pożałowania i lekceważenia o przodkach, którzy nie znali ani ogrzewania centralnego ani piecy amerykańskich, spirytusowych, petrolejowych i elektrycznych. Piece kachlowe i kominki wychodzą z mody i będą nawet należały do przeszłości. A przecież od kilkuset lat dopiero znają ludzie ogrzewanie mieszkań za pomocą piecy i kominów. Grecy i Rzymianie, przyzwyczajeni w owych czasach do największych zbytków, nie znali piecy – najwspanialsze pałace ich nie miały tego, co dziś ma najuboższa chata wieśniaka, to jest komina. Mieszkania ogrzewano wtedy drzewem, na środku komnaty stało na trójnogu miedziane naczynie, na którem układano drzewo. W bogatych domach używano naturalnie drogiego tylko drzewa, które z kory obrane, kładzono w wodę i następnie suszono starannie. Zmniejszało to dym będący w domach biednych ludzi nieznośną plagą. Ale trzeba ją było znieść – kto nie chciał marznąć, musiał dniem i nocą oddychać w izbie, pełnej straszliwego dymu. Za czasów Cycerona ogrzewano mieszkania węglami, palącemi się w podziemnem naczyniu – całe ciepło gromadziło się w jednym pokoju, z którego za pomocą rur rozchodziło się po całym domu. Ten sposób centralnego ogrzewania był od roku 339 znanym także w Paryżu, lecz później zastąpiono go kominkami, któire rozpowszechniły się wkrótce po całej Francyi, Anglii, Włoszech i na Wschodzie.

              Tylko w Armenii istnieje do dziś jeszcze „mangal” , to jest: naczynie z węglami, stojące pod stołem, zakrytym derami. Tam, w około tego stołu, gromadzą się mieszkańcy domu. Podobne ogrzewanie znajduje się też jeszcze i w Persyi, gdzie nawet pieką chleb na glinianem naczyniu, napełnionem węglami i stojącem w okrągłym otworze w ziemi. Chińczycy stawiają miseczkę z węglami pod kamienną płytę, na której siedzą lub leżą, W głębi Rosyi jest ogrzewanie za pomocą rur i są olbrzymie piece kachlowe, wystające nieraz na pół izby.

             Starzy Słowianie i Germanie mieli w komnatach otwarte kominki, na których nieustannie palił się ogień, dodawało to ciepła i oświecało mieszkanie, okien bowiem nikt nie znał wówczas. Olbrzymie kłody drzewa paliły się tam, jedna po drugiej, dym zaś odchodził otworem w dachu. Gdy padał deszcz lub śnieg, trzeba było otwór zamknąć kawałem deski, lecz wtedy napełniał dym izbę, co wcale przyjemnem nie było.

                Pierwszy komin zbudowano w Padwie. Włoscy architekci stawiali je potem w wszystkich innych krajach, przywozili, też z sobą chłopców włoskich, którzy umieli za pomocą tyczki i słomy czyścić kominy.

Gdy budowle owych kominów były więcej skomplikowane, stało się „wymiatanie” rzemiosłem, wykonywane z początku wyłącznie przez chłopców, których los nie był godnym zazdrości. Nikt nie pytał o biedne dzieci, które ponosiły śmierć w zbyt wąskich kominach! Później zajęli się tern starsi i tak powstali kominiarze. Rzemiosło ich uznano za „sztukę” i w Polsce nie tracił żaden kominiarz szlachectwa. Kominki i piece stawały się z biegiem lat coraz to lepsze. I jak niegdyś nadawało ognisko domowe na Litwie każdemu obcemu przybyszowi święte prawo gościnności, tak i piec kachlowy wytworzył się na miłego, starego przyjaciela domu i stał się miejscem zbornem wszystkich domowników. Wytworny kominek marmurowy z swym zalotnym płomieniem, ogrzewającym jedynie w najbliższej blizkości, nie miał u nas w Polsce nigdy wielkiego uznania. Bywał on może nieraz świadkiem czułych scen miłości, pochłaniał nieraz może wonne liściki zakochanych, ale przy starym, wielkim piecu marzyło się milej o szarej godzinie, w ciepłym, zacisznym pokoju. Teraz znika wszystko, co do marzeń pobudzało. Nowoczesna generacya woli, jeżeli jeszcze w ogóle o piecach mowa, wytworne, zgrabne piece, wykonane artystycznie, które jednak pozostaną zawsze tylko wyrobem fabrycznym i nic nie mają indywidualnego. Na wsiach widać jeszcze tu i owdzie stare piece, które przetrwały kilka pokoleń, lecz znajdują się one tylko w starych, niemodnych domach. Ktoby dziś, budując dwór lub pałac, myślał o piecach! Wszędzie ogrzewanie centralne, bez zaprzeczenia wygodniejsze!

            Czy można marzyć przy rurach takiego ogrzewania? Nie było nic przecież przyjemniejszego, jak trzask iskier i jasny płomień w piecu! Człowiek czuje się mimo woli przeniesiony myślą do życia na wsi w zimie, do owych lepszych, minionych czasów! To też piec kachlowy jest dziś nawet jeszcze niejednemu sympatyczniejszy jak rury ogrzewania centralnego, pomimo, że w ostatnich latach nie wykazują piece już żadnej poetycznej filozofii życiowej. Poezya pieca istnieje tylko dla tego, kto ją chce zrozumieć dziś jeszcze ! Tajemniczym, cichym szeptem opowiada on nam o dniach naszej młodości” naszych latach dziecięcych i wspomnienie obejmuje nas swemi miękkiemi skrzydłami… Przypominamy sobie owe chwile, w których czekaliśmy z niecierpliwością na .. . pieczone jabłka z piecyka! Czy było coś lepszego, jak takie jabłko, nieraz kwaśne, lecz gorące.

                I dziś pryskają iskry -. czerwony płomień przesuwa się po podłodze, wbiega na ściany, zniża się, słabnie i znika. Węgle spadają – jeszcze jeden jaskrawy blask, jeszcze kilka iskier i – ogień gaśnie.

                 Czar wspomnień minął – ów czar, którego ogrzewanie centralne nigdy nie wywoła.

                 Dzisiejsze pokolenie śmieje się pewnie z tego…

                                                                                                                                             Empa.

„PRACA. Tygodnik polityczny i literacki, ilustrowany” Poznań, 05.11.1916

 

źródło : Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa

 

 

 

About the Author